Witam, dzisiaj zamieszczę kawałek mojego opowiadania. Tytuł wziął się z mojego podpisu na https://www.facebook.com/StowarzyszenieFantasy :)
Ever
Jej początkiem był
końcem wielu…
W dniu gdy otworzyła swe lodowato niebieskie oczy rozpętała się wojna. Zrodzona z miłości tak niepoprawnej iż poruszyła obydwa królestwa. Zderzenie dwojga tak diametralnie różnych światów stworzyło małą bezbronną istotkę. Czerwone włosy kolorem przypominające piekielne ognie świata jej ojca, blada cera, niebieskie oczy tak charakterystyczne dla gatunku jakim była jej matka. Czy ma szanse przetrwać w tym świecie? Osamotniona, pozbawiona rodziny, znienawidzona przez anioły i demony. Kim jest? Czy możliwe aby odnalazła swoje miejsce? Jeśli tak, to gdzie? W niebie, piekle, czy tu na ziemi?
W dniu gdy otworzyła swe lodowato niebieskie oczy rozpętała się wojna. Zrodzona z miłości tak niepoprawnej iż poruszyła obydwa królestwa. Zderzenie dwojga tak diametralnie różnych światów stworzyło małą bezbronną istotkę. Czerwone włosy kolorem przypominające piekielne ognie świata jej ojca, blada cera, niebieskie oczy tak charakterystyczne dla gatunku jakim była jej matka. Czy ma szanse przetrwać w tym świecie? Osamotniona, pozbawiona rodziny, znienawidzona przez anioły i demony. Kim jest? Czy możliwe aby odnalazła swoje miejsce? Jeśli tak, to gdzie? W niebie, piekle, czy tu na ziemi?
….
-Bo gdy zasłonisz oczy polegasz tylko na słuchu! Ev do
cholery weź się w garść ile można Ci tłumaczyć to samo?!
-Staram się!- warknęłam w odpowiedzi. Siedzimy w samym środku tego zadupia przez cały dzień! Mam już dość.
-Ever, proszę Cię. Zamknij oczy, włóż zatyczki do uszu i skup się. Ten jeden jedyny raz zaufaj mi.
Z westchnieniem spojrzałam na Shay'a i wywróciłam oczami.
-Dobrze.-powiedziałam cicho i zrobiłam to o co mnie prosił. Skup się, to nie jest trudne. Jak wyłapać cokolwiek będąc pozbawionym dwóch najważniejszych zmysłów?! Uspokój się. Czuje lekki powiew wiatru który przynosi ze sobą zapach Shay'a, podnoszę dłoń do góry aby wyczuć czy zdołam go przechytrzyć. Kakofonia kolorów zalała mój mózg, milion drobnych igiełek wbijających się w skórę. Z lewej!
-Tak! -wykrzyknęłam gdy odparłam atak Shay'a, zdjęłam opaskę i wyjęłam zatyczki.
Stał z wyrazem podziwu na twarzy
-Myślałem, że się nie uda. Ev...
-Wątpiłeś?-zachichotałam-Nie martw się ja też.
-Staram się!- warknęłam w odpowiedzi. Siedzimy w samym środku tego zadupia przez cały dzień! Mam już dość.
-Ever, proszę Cię. Zamknij oczy, włóż zatyczki do uszu i skup się. Ten jeden jedyny raz zaufaj mi.
Z westchnieniem spojrzałam na Shay'a i wywróciłam oczami.
-Dobrze.-powiedziałam cicho i zrobiłam to o co mnie prosił. Skup się, to nie jest trudne. Jak wyłapać cokolwiek będąc pozbawionym dwóch najważniejszych zmysłów?! Uspokój się. Czuje lekki powiew wiatru który przynosi ze sobą zapach Shay'a, podnoszę dłoń do góry aby wyczuć czy zdołam go przechytrzyć. Kakofonia kolorów zalała mój mózg, milion drobnych igiełek wbijających się w skórę. Z lewej!
-Tak! -wykrzyknęłam gdy odparłam atak Shay'a, zdjęłam opaskę i wyjęłam zatyczki.
Stał z wyrazem podziwu na twarzy
-Myślałem, że się nie uda. Ev...
-Wątpiłeś?-zachichotałam-Nie martw się ja też.
Obdarzył mnie swym najlepszym uśmiechem i parsknął.
-Wracajmy mała, zrobiło się późno - Odwrócił się i ruszył w
stronę domu. Dom, czy mogę tak nazwać tą małą chatkę w której mieszkamy jak w
klatce? Jest nas pięcioro, pięcioro wyrzutków z których nikt nie chce znać.
Dlaczego? Wytłumaczę. Anah- najstarsza z nas, zapewne o wiele więcej stuleci niż próbuje nam wmówić,
za czasów swej świetności była najlepszą czarownicą ziemi po tej stronie świata
lecz pewnego dnia coś poszło nie tak z jej zaklęciem, została wrobiona i nigdy
nie zdradziła nam szczegółów swej porażki. Path- siostra Anah, w sumie nic nie
przeskrobała lecz podążyła za siostrą. Swen- oh no tak słodki Swen, jest
łącznikiem. Łącznikiem między światem ludzi a piekielną otchłanią, w imię
Lucyfera podpisuje pakt ze śmiertelnikami. Naraził się samemu panu piekieł
ratując od utraty duszy młodą kolumbijkę.
Shay- Nikt do końca nie wie kim jest, wydaje się wszechmogący i idealny
w każdym aspekcie. Jest strasznie zmienny, w jednej chwili żartuje i śmieje się
razem z tobą a w drugiej atakuję Cię zasypując twój umysł obrazami. Swen mówił,
że słyszał o Shay'u będąc jeszcze stałym bywalcem piekielnych salonów, wiele
dusz potępionych na wspomnienie o nim milkło, wspomniał też że to dlatego iż
Shay jest powodem ich pobytu tam. Wysłał ich do piekieł. Jak? A więc nasuwa się
jeszcze jedno pytanie. Jak ja tu trafiłam? To mało skomplikowane, Shay w czasie
mrocznej wojny uratował mnie od unicestwienia. Tak, wstawił się za mną u
najwyższych, przerażające wiem. Twierdził, że widzi we mnie potencjał i że mogę
być naprawdę potężna. Żaden z nich nie mógł odrzucić tak interesującego
argumentu. Każdy z nich chciałby aby ktoś potężny wstąpił w jego szeregi. Ale
ja? Potężna? Jestem słaba, niewyobrażalnie słaba. Nie potrafię znieść dużej
ilości bólu. Shay mówi, że to dlatego, że jestem jeszcze tak młoda. Mam dopiero
12 lat, ludzkich marnych lat.
-Pośpiesz się Ev! - Shay wyrywa mnie z zamyślenia.
-Pośpiesz się Ev! - Shay wyrywa mnie z zamyślenia.
-Idę! - odkrzykuję i rzucam się biegiem za nim.
II
W dniu moich 18-nastych urodzin Anah spaliła naszą chatkę.
Jak? W bardzo prosty sposób próbowała odpalić świeczki na torcie. Magią.
Zostaliśmy bez niczego. Tylko to co każdy zdołał złapać w szaleńczym biegu w
ucieczce przed ogniem. Path rzuca się na Anah z pięściami krzycząc coś o
zemście bogów. Swen gotuje się z wściekłości gdyż spalone zostały wszystkie
jego kontrakty i teraz będzie musiał je odnawiać. Shay jak zwykle spokojny
wpatruje się w zgliszcza domku. A ja? Nawet nie wiedząc kiedy osunęłam się na
kolana i zaczęłam cicho szlochać. Co my teraz zrobimy? Nasza mała klitka była
nam domem. Co teraz poczniemy? Oh Bogowie. Jak przez mgłe docierają do mnie
dźwięki oszalała z przerażenia Anah szlocha i wykrzykuje przeprosiny.
-Ev- usłyszałam delikatny głos Shay'a. Spojrzałam na niego niewidzącym wzrokiem.
Chwycił mnie za ramiona i wypowiedział spokojnie tylko trzy słowa
-Widocznie już czas
cdn.